wtorek, 7 maja 2013

...myśli nieuczesane


                                                                                                                                                              
...zanim konkrety (zbieram się, ale czasu tak mało...) parę moich powycieczkowych, rozczochranych  myśli...Nie mam na nie odpowiedzi, przychodzą do głowy najczęściej rano, zaraz po otwarciu pierwszego oka...albo na spacerze z psem, albo...na materacu...;-)

*...uzależniłam się od frytek...oczywiście tych frytek;-) Już piąty obiad bez żółtych, wysmażonych kawałków v kawałów ziemniaków...to nie ma sensu;-)
*...siedzenie w samolocie na samym ogonie nie jest tym, co delikatnie mówiąc, lubie...najbardziej;-) W obie strony myślałam tylko o tym, żeby nie siedzieć...ciężko, tj pełnym tyłkiem bo to obciążenie mogłoby spowodować odłamanie się tej nieszczęsnej końcówki;-)))
*...Piotr, ja naprawdę nie wierzyłam w to ognisko! Myślałam,że tak sobie gadasz...szkoda, że nie kupiłam kiełbasek...;-)
*...wciąż myślę o tym...dlaczego nie można zamówić połowy porcji frytek?...w kraju, w którym jak w żadnym przecież, ludzie wiedzą co to...głód?
*...i jeszcze...głód a ryby...?
*...moim garbem jest...nieznajomość języka ang....jakby na to nie patrzeć;-)
*...nie przywiozłam...ani jednej muszelki...Przywiozłam...kamienie;-)
*...białe plamy na kamieniach, murach,nagrobkach,krzyżach...to abrakadabra...;-)
*...pobobnie mam z owcami...skąd wiedzą gdzie ich dom?;-)

3 komentarze:

Pendragon pisze...

Popracuję nad zdolnością przekonywania, przynajmniej jeśli chodzi o ogniska rozpalane z drewna wiezionego w tym celu przez pół Irlandii. Ryby - kto umiał łapać ryby nie chodził głodny, dlatego na Aranach nie znalazłeś pomników poświęconych ofiarom głodu. Niestety w głębi lądu królował ziemniak a ryby mało kto umiał łowić. Jedną "naklejkę" z przedniej szyby przewiesiłem, ale dysków nie przeniosę, bo takie jest prawo. Muszelki doślę razem z Ojcem Tedem.

Anonimowy pisze...

dużo by o tych rybach mówić...też nieraz zaprzątało mi to głowę.
Tu jest fajny artykuł na ten temat (wrzuc sobie do google translate). A tak po krotce: ryby były uważane za gorszy gatunek żywności. Sztuka łowienie ryb nie była specjalnie rozwinięta w tamtych czasach Ludzie nie mieli odpowiednich łódek do zapuszczania się na wody gdyż brzegu były zbyt skaliste, klify itp. A gdy już brakowało coraz bardziej ziemniaków...rybacy posprzedawali swój lichy sprzęt...aby kupić jakieś jedzenie. Gdy już było bardzo krucho z jedzeniem...ryb nie było czym i jak łowić..
to takie skrótowe i uproszczone wytłumaczenie czemu w kraju pełnym ryb w morzu, oceanach i jeziorach...ludzie ginęli z głodu :(

Anonimowy pisze...

jeszcze link by się przydał
http://www.advertiser.ie/galway/article/41297/fish-not-regarded-as-real-food-during-the-great-famine


a co do owiec...ano jakoś wiedzą. Na każde moje pytanie tego typu Irlandczycy się śmieją i wzruszają ramionami. :)

Moja lista blogów