niedziela, 14 kwietnia 2013

"Pokój z widokiem na Dunnes Stores" Łukasz Ślipko

                                                                                                                                                                                                                                                                             
...najpierw podziękuję Panu autorowi za książkę ;-) Zadedykował ją... "Dla E.-za wszystkie wieczory i poranki" a przy okazji zrobił dużą przyjemność mnie i pewnie przynajmniej paru innym miłośnikom miasta CORK ;-)  (Nawiasem mówiąc szczęściara ta E.;-)...ja czekałam na obraz urokliwej  Shandonki...3 lata i...nic)
Książka jest konkretna i dotyka bardzo wielu aspektów życia naszych rodaków w Irlandii a dokładniej...w Cork właśnie. Pisze o Polakach, Irlandczykach i innych nacjach...o tym jak na siebie oddziaływują, jak od siebie zależą i o zderzeniu tych różnych kultur.
Siłą rzeczy najobszerniej opisuje jak żyje się Polakowi w portowym mieście Cork, ale też dużo tu refleksji (autor ukończył filozofię więc rozważania na temat problemów tego świata to jego chleb powszedni;-) ) na temat tych wprawdzie trywialnych i codziennych czynności, ale jakże istotnych i często decydujących o...być albo nie być...na obczyżnie.
Bardzo interesujące dla mnie są próby sformułowania przez autora...co to jest to...lepsze życie w Irlandii, na które tylu Polaków  się zdecydowało..Nie jest to łatwe, ale myślę, że po książkę sięgną w większości Ci, którzy jakieś pojęcie na te temat mają więc refleksje autora będą  tylko dopełnieniem ich wiedzy i końcowej definicji rzeczywistości.
W książce jest wiele "perełek" tj takich myśli i sformułowań...śmiesznych, mądrych, zastanawiających albo denerwujących...dla każdego coś...trafnego;-)...o piciu a właściwie...chlaniu Guinnessa( który "jak mówią tubylcy, jest on dobry dla turystów i tych"pedałów z Dublina" i "takiej wódy co "wali myszami" i "perfumą" ") , o szukaniu mieszkania i Landlordzie, czyli panu Twojego życia i śmierci, o pogodzie i cmentarzysku martwych parasoli,o architekturze miasta czyli o chatkach-puchatkach dla katolików i rezydencjach dla protestantówi, o Keyser Lane czyli brudzie na rzece, o Gardzie, która nie jest policją, o powodziach, czystości ulic i historii...i sensie emigracji i motywach.
No i jeszcze parę zdjęć a zwłaszcza to...okładkowe;-)

4 komentarze:

Pendragon pisze...

A mogłabyś tę książkę zabrać ze sobą? Słyszałem o niej i rad bym przeczytać...

renata971 pisze...

...ale nie będziesz czytał podczas wycieczki?;-)
ok, zamówiłam Ci egzemplarz, swojego nie dam bo...podkreślam na kolorowo;-)

Pendragon pisze...

Tylko jak pójdziesz spać, ja ostatnio potrzebuje coraz mniej snu.

renata971 pisze...

...Piotr, to wycieczki oprowadzasz też...nocami?;-) Przy mnie i Irence...odpoczniesz, my w nocy śpimy;-)))

Moja lista blogów