poniedziałek, 15 kwietnia 2013
"Ciężkie życie" Flann O'Brien
...czytałam ją (...a jest to opowieść o dwóch osieroconych braciach, którymi opiekuje się , Pan Collopy a mianowicie ich wuj. Pan Collopy ma imię, ale poznajemy je, tak jak i chłopcy, nawet nie wtedy...gdy umrze;-) tylko........ Za to poglądy Pana C. znamy od pierwszych kartek książki bo taka właśnie jest jej konstrukcja...Dzień po dniu, chłopcy dorastają, starszy szybciej, ciekawiej i...niebezpieczniej a młodzszy spokojniej i lękliwiej w jezuickiej szkole a Pan Collopy...dzień po dniu...debatuje z niemieckim księdzem o ważnych problemach tego świata natury społecznej, politycznej i oczywiście religijnej. Dyskutują oczywiście nie o suchym pysku...codziennie raczą się..."Na brzegu pieca ,w pobliżu obu filozofów, stały szklaneczki. Na podłodze obok Pana Collopy'ego znajdowało sie to, co nazywali "butelczyną", chociaż w istocie rzeczy było to niskie, gliniane naczynie z dwoma uchami, charakterystyczne dla gorzelni z Kilbeggan. Z przodu widniał napis po irlandzku:Uisge Beatha , oznaczający whiskey. Naczynie było oczywiście nieprzezroczyste, a przez to tajemnicze. Trudno było powiedzieć, w jakim stopniu jest pełne czy też puste , i ile wypił już Pan Collopy" Jest jeszcze córka córka p. Collopy, która...jest;-) a która na końcu książki przyprawia o mdłości młodszego brata, ona...albo...whiskey, którą...opróżnił do dna i...wezbrała w nim fala wymiotów;-) ) pozostając ciągle w nadziei, że wreszcie coś się wydarzy;-), że tytuł coś niesie...Nie wydarzyło się nic...;-) Teraz jak już to wiem, wracam do niej i spokojnie czytam na nowo...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz