...to było dawno...ale pamiętam jak dziś :-))) Dublin...miasto napewno nie...jak z bajki, napewno nie nowoczesne, napewno nie zielone, napewno nie dla zakochanych...także nie...kolorowe...choć dzielnica Temple Bar jest pięknym wyjątkiem, innych nie widziałam. Dublin, na pierwszy rzut oka i po parogodzinnym pobycie wywarł na mnie wrażenie...ciężkiego i przytłaczającego...jakże inne miałam wrażenie będąc w Galway:-) które przypadło mi do serca...a byłam krócej...Piszę tu o pierwszym wrażeniu i miejscach, w których byłam...a byłam w niewielu i krótko...Nie zdążyłam poczuć...atmosfery.....zobaczyć paru miejsc więcej...(nie mieliśmy przewodnika, przydałby się taki...Piotr!!!, no cóż...tak wyszło...może wrócę...)
Widziałam wielu śpiących na ulicach...alkohol? i...kryzys?. Raziły mnie też śmieci na ulicach...wiele pełnych, kolorowych worów, worków i woreczków, które na każdym kroku utrudniały chodzenie...Wiem,że to chwilowe,ale brzydkie...;-) Coś jest nie tak z tym Dublinem...a pozatym uważam,że...Irlandia miejska jest...sztuczna i nieprzekonywująca...takie wrażenie mam patrząc w sklepach na kupujących Irlandczyków...oni nie pasują ( i wyglądem i sposobem bycia) do tych luster, błyszczących podłóg i kolorowych szmat...oni współgrają z pubem, łąkami, polami, końmi na wolności...z krowami o mięsistych i wilgotnych nozdrzach i z...wiatrem i morzem i torfem...to jest piękna i silna Irlandia...dla mnie...
https://picasaweb.google.com/104050285063860027119/XVIIICork9082011Dublin#
1 komentarz:
Zgadzam się że nie pasuje ten Dublin do reszty Irlandii ale to przecież miasto założone przez Wikingów i zamieszkałe przez dziesiątki różnych narodowości, więc niech im będzie że taki kolorowy sobie tam stoi.
Prześlij komentarz