poniedziałek, 31 stycznia 2011
...podróż
…jestem znowu na Aranach. Tym razem z Nicolasem Bouvier i jego „ Dziennikiem z wysp Aran i innych miejsc„
…72 strony…prawdziwej uczty. Pięknie napisane wieści z tygodniowego, zimowego pobytu na Wielkiej Wyspie (Inishmore)…i choć wcześniej pisze…„…że żaden Synge,Joyce,Bernard Shaw ani whisky Black Bush, nic nie skłaniłoby mnie do osiedlenia się w kraju, w którym kobiety są tak okutane-a w dodatku grzmocone”, i również to,że..."W Irlandii nigdy nie poczułem się w pełni szczęśliwy"... to póżniej nie szczędzi urokliwych słów… Jest luty, pora roku nie dla turystów i kolorowych fotek, dla wyspiarzy to pora…nicnierobienia;-)…
" -Po styczniowych sztormach, jeśli zachodni wiatr nie ustaje, nic nie robimy. Morze jest zbyt wzburzone, aby łowić przy brzegu. Trawlery popłynęły do Norwegii i wrócą dopiero za dwa tygodnie; rybacy zostawiają już zamrożony towar w Galway, a po powrocie tutaj rozdają wszystko, czego nie zużyje przemysł: ośmiornice, płaszczki, żarłacze, węgorze.
-Nie sprzedają tego?
-Zostawiają sobie, ile im potrzeba, a resztę rozdają we wsi; wystarczy dla wszystkich, każdy przychodzi po swoją dolę.
-A pola?
-Naprawiamy płoty warzywników,ale wiatr jest zbyt silny aby rozrzucać morszczyn na łąkach: przygniata do kamiennych murków i trzeba zaczynać wszystko od nawa. Mężczyżni majsterkują albo piją w domu; kobiety robia swetry na drutach dla letników. I to nie byle jak: każda wioska na wyspach, licząca choćby cztery czy pięc rodzin, ma swój wzór, który jest jakby marką. Niegdyś służył do rozpoznawania topielców wyrzuconych przez morze: kraby i ryby nie jedzą wełny. Dzisiaj toną już tylko pijacy; maja osobny kąt na cmentarzu"
...Bouvier,podczas tego pobytu mieszka w chacie, na skraju osady Kilmurvy ze stryjem i bratankiem…Stryj…powiedział mu…
”Jeśli chce się pan przespacerować,niech pan weżmie ze sobą czarnego psa,który wabi się Alabar; gdzie jak gdzie,ale tutaj na pewno nic go nie rozjedzie”
Bratanek…powiedział mu…
”Co za pomysł zjawiać się tutaj w zimowe sztormy, skoro pod koniec maja mamy trzydzieści pięć odmian dzikich storczyków i zawilców, i dziewiętnaście gatunków pszczół. A teraz: nic a nic”
...to NIC to:…biały, piękny perszeron, nieruchomy jak posąg, spotkany podczas wieczornego spaceru, to...kot z resztką dorsza na wąsach,to…algowa zieleń łąk, to mordercza praca aby szare skały zamienić w zieleń a mimo to posiadać wciąż skłonność do...gnuśności i bujania w obłokach…to NIC, to…kryształowe, pachnące dzikim koprem i morską wilgocia, powietrze arańskie...to NIC, to...także kosy syberyjskie, nie nadające się do zjedzenia;-)...to także...najpiękniejszy gaelicki w Irlandii i 12 tyś km murków ułożonych...by żyć...i "zacne osoby" zwane wróżkami...to NIC, wreszcie to ślady po Flaherty, które zostawił gdy kręcił..."Man Of Aran"
" W odległości strzału, na północ od mojego domu, przy rozwidleniu polnych dróg, wznosi się duża chata z polnego kamienia...Pomimo prostych i harmonijnych proporcji jest to jedno z najbardziej ponurych domostw, jakie kiedykolwiek widziałem. Wielkie, pordzewiałe kadzie, które stoją po obu stronach zachodniej fasady, nie są wodopojami dla owiec. To w nich reżyser Robert J.Flaherty, który wykupił ten budynek na czas zdjęć, stopniowo wywoływał swój film "Człowiek z Aran"......Robert Flaherty, pod koniec 1931 roku wybrał się na Aran, na rekonesans wraz z żoną i trzema uroczymi córkami. Był wtedy czterdziestoośmioletnim olbrzymem o niebieskich oczach i już siwych włosach. Tak zaczęła się przygoda, która miała trwać dwa lata i którą wszyscy starsi ludzie na wyspie pamiętają do dzisiaj. Tak zaczęło się też nieporozumienie"
...no i czytam dalej, jak R.Flaherty gromadził na planie aktorów, czyli rodowitych mieszkańców wyspy...jak wystawił ich na ryzyko, które oni zdecydowali sie podjąć...jak Maggie o mały włos nie utopiła się, skacząc w kipiel aby ratować swego męża...W rzeczywistości tj w 1982 r jeszcze żyła:-)... i jak pisał Nicolas Bouvier "...Wstaje z łóżka na dwie godziny codziennie rano i nie chce się z nikim widywać. Myśli,że cały świat ujrzał ją w tej minucie agonii i że ją nabrano. W każdym razie nie chce słyszeć o tej historii"
...chciałabym tam być z...otwartymi oczami:-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz