Święto Patryka…miałam okazję…(zaszczyt :-) ) być w ten dzień, TAM, skąd rzeczony Święty (nawiasem mówiąc, nie Irlandczyk!) wyprowadził węże, (których, nawiasem mówiąc…nie było, ale które i tak do Irlandii wróciły… pod postacią… poborców skarbowych:-) ) i nauczał o Trójcy Świętej przy pomocy, koniczynki…:-)
Głównym punktem obchodów święta jest…Parada,(…nawiasem mówiąc największa odbywa się nie w Irlandii a w Nowym Jorku:-) )…Wybrałam się zatem na Pochód,(...zabrzmiało znajomo:-) )ale widziałam…mało! Okrutny tłok nie pozwolił mi swobodnie działać z aparatem a to, co chwilami podpatrzyłam… przyznam szczerze…nie ujęło mnie…:-)
Skupiłam się za to na tym ,co działo się po obu stronach ulicy, którą w rytm muzyki, płynęła defilada…obserwowałam ludzi, ich nastroje, reakcje…Zachwycali mnie na każdym kroku cieszący się ludzie…przebrani, wymalowani, udekorowani, śpiewający, grający, tańczący… uprzejmi…)
Dzień podzieliłam na trzy części……*Do południa,kiedy Parada szła… królowała: zieleń, koniczynka i narodowa flaga Irlandi. *Popołudniu, kiedy dało się już słyszęć metaliczne odgłosy składania barierek, oprócz:…zieleni, koniczynki i trójkolorowej flagi narodowej zaczęło królować…jedzonko! (…jak na komendę duża część wesołego tłumu ruszyła jeść, wszystkie przybytki z jedzonkiem, zapełniły się bardzo głodnymi ludżmi, którzy wymiatali z apetytem…co się dało:-) *Wieczorem: do…zieleni, koniczynki i narodowych barw, dochodzi…irlandzka muzyka, Guinness i whiskey, które królują w pubach…:-) i…tu, tak jak zawsze, czyli…CUDOWNIE! Była jeszcze…czwarta część doby,ale to już noc…ja spałam, a tego, co opowiadał taksówkarz nie mam ochoty powtarzać:-)Szkoda,że nie widziałam na żywo,( obejrzałam w internecie:-) ) maszerującej Polonii...dlatego nie napiszę o swoim odbiorze:-)...Czytam na blogu P. P.Słotwińskiego,że wysiłek i organizacja Parady została dobrze oceniona i...WYRÓŻNIONA...i z tego się cieszę...:-)))
http://picasaweb.google.pl/renata971/SwPatryk02#
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz