czwartek, 24 kwietnia 2014
...a w dole...Cork;-)
...troszkę warczy;-) ale co tam...pięknie widać, no i chwilami słychać jak wieje irlandzki wietrzyk;-)
6.05- ...już nie warczy, nie wieje...płynie relaksacyjna muzyczka...płynie Lee, jeżdżą samochody, chodzą ludzie...kolorów mniej...bo szarość dachów, 41 odcieni zieleni nie widać bo to przecież miasto...miasteczko.
11.05-...szkoda, nie zdążyłam się napatrzeć...Myślałam...jutro siądę, obejrzę dokładnie...nie, nie dzisiaj... jutro, i znowu jutro... I tak wygląda życie...odkładanie na póżniej, na potem, przemieszane priorytety, pośpiech...kurwa!...pośpiech, do przodu, jeszcze to, jeszcze tamto, jeszcze tylko to i...usiądę, i poczytam i...zrozumię.........nie, za póżno...nie zdążyłam porozmawiać z Nią, z Nim, nie zdążyłam...poczuć, powiedzieć...nazwać...ubrać...kurwa!...STOP!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Takie wycieczki u mnie za rok :)
...no wiem Piotrze...Ty dasz radę;-) tak trzymaj!
...jest znowu! Z tego co wiem są jakieś kłopoty z legalnością wysyłania mechanicznego ptaka (drona) nad miasto Dyskusja trwa i ja póki co...mogę oglądać...ukochane Cork!!!
Prześlij komentarz