sobota, 1 września 2012
"Garaż" reż.Leonard Abrahamson
...przez cały film rozumiałam go, ba...zazdrościłam...lekkości bytu, prostoty w pojmowaniu rzeczy i zgody na to, co wokół. Zazdrościłam minimalizmu, który ubogaca i...kontaktu z rzeczywistością...i tego, że nie formował błędnych przekonań a więc...nie cierpiał...nie tracił czasu...Niektórzy mają to od Boga...jak Josie, inni dochodzą do tego po...wstrząsach, tragediach i rozczarowaniach...Słyszymy wtedy...-teraz wiem jak żyć i co jest w życiu ważne. On to miał, żył...poprostu...i...logicznie...przyjmował życie takim, jakim było i cieszył się nim...Otoczenie uważało go za wolnomyśliciela...Nie poradził sobie z błahymi oskarżeniami...i wcale nie dlatego, że czuł się ofiarą...Jego decyzja wejścia do rzeki była postanowieniem honorowym...czuł,że zrobił żle i nie mógł tego znieść...Tak nie postępuje głupek...to mądry werdykt...
https://picasaweb.google.com/104050285063860027119/20120819Garaz?authuser=0&feat=directlink
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz