sobota, 8 stycznia 2011

...Man of Aran


...prawdziwe jest niebo, prawdziwe są klify, i...fale oceanu...Prawdziwa jest też...Maggie...Oglądając poraz kolejny czuję,że film poświęcony jest dwóm istotom...Matce Naturze i Kobiecie...Ujęcia żywiołu zapierają dech w piersiach...a szlachetność i pracowitość niewiasty, która w tym niezwykłym miejscu...kocha, rodzi, cieszy się,zmusza ziemniaki aby rosły,boi i tęskni...rodzi podziw! Bez niej, nie byłoby życia na wyspie...byłyby tylko...niebo,klify i...fale.

Oglądałam obie wersje, oryginalną(dzięki uprzejmości znajomego, którego pozdrawiam:-) ) i nowej edycji dvd ze ścieżką dżwiękową nagraną przez British Sea Power. W oryginale wartością są dialogi, stwarzają klimacik tamtego, dalekiego czasu...Nowa ścieżka dżwiękowa jest wspaniała...umiejętnie podkreśla nastroje...chwilami uspokaja, odpręża..."Woman of Aran"...częściej wzmaga emocje, niepokoi..."It Comes Back Again", kiedy indziej znowu zastanawia i pyta..."The South Sound". Oglądałam też sposobem...oryginalna wersja wizyjna+ nowa ścieżka z odbiornika...i ten sposób jest OK:-)

http://picasaweb.google.com/renata971/20110107ManOfAran#

Brak komentarzy:

Moja lista blogów